Apartament 400 m2 na 50 piętrze wieżowca za 5.000 zł? Brzmi nierealnie, a właśnie za taką cenę sprzedaje prawa do swojego lokalu jeden z polskich inwestorów i może zarobić na tym prawie 100 mln zł.

Apartament 400 m2 na 50 piętrze wieżowca za 5.000 zł? Brzmi nierealnie, a właśnie za taką cenę sprzedaje prawa do swojego lokalu jeden z polskich inwestorów i może zarobić na tym prawie 100 mln zł.

To oczywiście epicki flip. O tej transakcji napisano już bardzo dużo. Rzadko pojawiają się jednak pytania o jej podstawy prawne i ekonomiczne. A szkoda, bo nie są one jednoznaczne. Jak  bowiem jest możliwe , że:

  1. Osoba fizyczna, za pomocą strony internetowej może zbierać legalnie ponad 100 mln zł, gdy w podobnej sytuacji spółki muszą ponosić wysokie koszty oferty publicznej i podlegać nadzorowi KNF?
  2. Udziały w nieruchomości razem kosztują 5 razy więcej niż sam lokal, gdy w większości przypadków trudno znaleźć nabywcę udziałów we współwłasności nawet za minimalną cenę?
  3. Sprzedający lokal i tak może utrzymać kontrolę nad jego zarządzaniem pomimo sprzedaży go kilku tysiącom współwłaścicieli?

 

Odpowiedź na to pytanie kryje się w instytucji prawnej, która jest znana od wieków. Epicki flip otwiera nowy rozdział w stosowaniu tej instytucji i prowokuje do pytania, czy inni właściciele nieruchomości mogą powtórzyć taką transakcję? Jeśli tak, to czy epicki flip może sprawdzić się jako forma sprzedaży nieruchomości, czy raczej jako schemat pozyskiwania kapitału na inwestycję? 

 

Sama transakcja sprzedaży tysięcy praw do nieruchomości przypomina koncepcję tokenizacji nieruchomości przy użyciu blockchain. W przypadku epickiego flipa inwestorzy nabywają jednak realne prawo i jednocześnie zabezpieczenie inwestycji. Czy w takim razie rynek udziałów we współwłasności może zastąpić rynek kapitałowy albo emisje obligacji?

 

O tym wszystkim przeczytacie w najnowszej publikacji mec. Piotra Frelaka, która pojawiła się na platformie Mondaq.

Artykuł dostępny jest TU.

 

Inne wpisy